8 maja 2016

W butach, jak na boso. Test Merrell Vapor Glove 2



Moje ukochane slacklinowe Line Kingi spod znaku 5.10 w tym sezonie zaczęły się zupełnie rozpadać. Mimo że podeszwa jest jeszcze ok, to powstały dziury na złączeniu podeszwy z cholewką i popękał mi materiał na obu piętach. 

Spokojnie wytrzymają jeszcze jeden sezon, ale o jakiejkolwiek precyzji stąpania można zapomnieć. Zresztą po tylu latach używania, nie dziwi, że są już tak strasznie rozbite. Moim zdaniem był to bardzo udany i uniwersalny model zarówno do tricków, jak i do chodzenia po taśmie. W historii moich butów były to takie, które miałem najdłużej. Żadne inne, oprócz narciarskich i zimowych górskich, niezależnie od marki i ceny, nie przeżyły dłużej niż 1-2 sezony. 
Niestety kolejne wcielenia Line Kingów to już nie to, a dedykowane buty do slacka spod znaku adidasa Slack Cruiser zupełnie mi nie podpasowały. Są dobre na tricki, ale nie na longi i hajki, gdzie lubię „czuć” taśmę. Od jakiegoś czasu zacząłem się więc rozglądać za czymś nowym. Minimalistyczne buty biegowe Vapor Glove spod znaku Merrella od dawna wpadły mi w oko, a od znajomych słyszałem kilka pozytywnych opinii na ich temat. Również ekipa 2Trees slaczy w tych papciach, choć z własnego doświadczenia wiem, że opinie o produktach osób sponsorowanych należy traktować z lekkim przymrużeniem oka. Najlepiej jest sprawdzić samemu. Niestety cena w granicach 350-400 zł za skarpetki z podeszwą skutecznie mnie odstraszała. W końcu trafiłem na promocję, a dzięki dodatkowym rabatom udało mi się je kupić za mniej niż 150 zł. Niestety była tylko jedna para. Na potrzeby slacklina nabyłem o numer mniejsze.

Od lewej: Merrell - Vapor Glove, Adidas - Slack Cruiser, Five Ten - Line King
Wszystkie trzy podeszwy zapewniają bardzo dobrą przyczepność na slacku. Czucie taśmy najlepsze jest w Merrellach, następnie w 5.10, a w Adidasie praktycznie go brak. Merrelle i 5.10 mają zerowy drop. Wszystkie trzy podeszwy rewelacyjnie zbierają brud ;)
Nie będę się rozpisywał nad parametrami technicznymi, bo te można zobaczyć na stronie producenta, ale po wyjęciu z pudełka… szok! To nie but, to skarpetka ze skóry węża! W dodatku nic nie ważą, są mega elastyczne i mają zerowy drop. Buty, które sprawiają wrażenia bardzo delikatnych i raczej pasujących tylko na wąskie stopy.


Bardzo niska waga para - 293 g i ta niesamowita elastyczność


Pakuję sprzęt i lecę na moją standardową miejscówkę do testów. Rozwieszam taśmę, zakładam "skórę węża" i ruszam. But dopasował się do stopy niczym skarpetka, a czucie taśmy i precyzja stąpania jest rewelacyjna. Czuję się jakbym chodził na boso – jakbym ubrał drugą skórę. Bez problemu pokonuję kilka razy pod rząd taśmę, z którą jeszcze niedawno miałem spore problemy. But nie wymaga żadnego przyzwyczajenia, po prostu zakładasz i idziesz. Kiedyś nawet z Line Kingami musiałem się przez jakiś czas oswajać, a w Slack Cruiserach nawet po ponad roku używania, nie jestem wstanie chodzić na hajkach.






Tu mamy czucie taśmy jak przy bosej nodze, ale przy okazji ją chronimy. Oczywiście mógłbym jak większość slacklinerów chodzić bez butów, ale nie za bardzo tak lubię. I nie chodzi mi tylko o ewentualne otarcia stóp przez taśmę, ale o zeskakiwanie czy spadanie z taśmy na niekoniecznie przyjazne podłoże.




Również łażenie po 18 mm linie konopnej na bosaka jest dość nieprzyjemne i bolesne, często włazi ona m/y palce. W merrellach choć mocno ją "czujemy" chodzi się po linie, jak i po taśmie po prostu kapitalnie.


Na linie Merrellle też dają radę :)




W skrócie: rewelacyjne czucie taśmy, super przyczepna wibramowa i elastyczna podeszwa (przy chodzeniu nie natrafiamy na żaden opór buta, a stopa zachowuje się naturalnie, jakby była bosa), wygoda i dopasowanie, niska waga, ochrona przed obtarciami i przy zeskokach na ziemię. Na razie testowałem je na bardzo luźnym, zdublowanym 30 m białym Rubberze; na dość luźnej pojedynczej 46 m Zielonej Mili; słabo napiętej zdublowanej 68 m Octopussy MK III; 104 m mocno napiętej Platinium i na midlinach 25 m, 33 m i 54 m. Na każdej z tych taśm byłem bardzo mile zaskoczony, jak fajnie i naturalnie się w nich śmiga. 

Ten but zapewnia rewelacyjne czucie taśmy


Również łatwiej wykonuje się w nich wstanie z siadu, choć wstawanie z knee-dropa w porównaniu z moimi Line Kingami, gdzie język chronił piszczel, jest bardziej bolesne. Dodatkowo cholewka jest dość przewiewna, więc latem w Bułgarii nogi mi się nie zagotują. Pewnie i szybko schną, choć na waterliny bym ich nie używał. Czy lepiej mi się chodzi w skarpetkach czy bez, trudno powiedzieć - wielkiej różnicy nie czuję. Przy gołej stopie jest trochę przewiewniej, ale gdy jest duszno i gorąco, to wilgoć nie nadąża wyparowywać, powodując pewien dyskomfort, więc raczej zostanę przy cieniutkich skarpetach. Zresztą mimo, że producent reklamuje użycie wyściółki z oddychającej siateczki z technologią M-Select Fresh, która teoretycznie powinna eliminować pot i usuwać bakterie powodujące przykry zapach, raczej bym nie ryzykował chodzenia boso i zaśmierdnięta butów. Zresztą słyszałem od ich użytkownika, że może tak się zdarzyć ;)

Rewelacyjna przyczepność na taśmie idzie w parze z rewelacyjnym zbieraniem brudu na ziemi ;)


Cholewka Merrelli Vapor Glove wykonana jest z dość delikatnego materiału, więc taśma może ją bardzo łatwo uszkodzić. Buty nadają się raczej tylko do chodzenia po slacku, na tricki są za miękkie i szybko mogą się zniszczyć. Rowki w podeszwie tak samo jaki i w Line Kingach i Slack Cruiserach zbierają mnóstwo brudu, ale przez to, że but jest bardzo elastyczny łatwo go usunąć. 



Osobiście będę bardzo zadowolony, jeśli wytrzymają dwa sezony, a jeżeli nie, to będę musiał szukać czegoś innego lub przestawić się na gołe stopy. Czy warto je kupować? Do tricklina na pewno NIE. Do chodzenia po taśmie, jeśli nie lubimy tego robić na boso - TAK - ale tylko w promocji, bo będzie szkoda, jeśli szybko się zniszczą.

Co do ich trwałości, to w razie jakichś widocznych uszkodzeń, będę dopisywał tutaj na bieżąco. U mnie nie będą miały one łatwego życia.
Na taśmie minimalistyczne buty do biegania mogą być dobrą alternatywą chodzenia na boso.



27.03.2017  Minął dokładnie rok od zakupu 
Merrelli. Bucików nie oszczędzałem. Praktycznie na każdym slacklinowym treningu i highlinowym wypadzie miałem je na nogach. Po taśmie chodzi mi się w nich rewelacyjnie (poza zimą - straszliwie marzną w nich nogi). Niestety z trwałością już nie jest tak różowo. Co prawda podeszwa wygląda jak nowa, ale góra buta się zmechaciła, a w dwóch miejscach mam duże przetarcia, które niedługo zmienią się w dziury. Koniec butów jest bliski. Przetarcia powstały podczas wstawania z „chongo” i z  „sit startu”.





Podeszwa jak nowa, niestety z boku zaraz będę miał dziurę :(

Tak jak pisałem powyżej, gdyby wytrzymały dwa sezony to ok, ale jeden to zdecydowanie za krótko dla dość drogich "kapci" tylko na taśmę. Będę musiał poszukać alternatywy, no chyba, że mi się trafią takie same w super promocji :)





Koszmarek



3 komentarze:

  1. I jak się buty mają po pierwszym sezonie? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię czytać Twój blog i też dorzucę cegiełkę od siebie :)
    Jak ktoś chce naprawdę budżetowe buty polecam buty na kajak firmy 'itiwit' z dechatlonu, których sam używam. Chodzi się w nich jak na boso. Kosztują tylko 60zł. Nie wiem, czy wytrzymają więcej niż jeden sezon - ja swoje kupiłem pod koniec roku i tylko kilkanaście razy zdążyłem w nich chodzić, ale póki co są całe.

    https://www.decathlon.pl/buty-na-kajak-sup-100-id_8405517.html

    OdpowiedzUsuń