4 stycznia 2014

Czego używam do naciągania taśm

Jak naciągać taśmę i jakiego sprzętu do tego używać w kilku artykułach opisał Jan Gałek. Nie chcę wałkować ponownie tematu, tak więc w dużym skrócie opiszę czego ja używam. 


System oparty na 3" bloczkach SMC, mojego znajomego


Praktycznie taśmy zawsze napinam sam i przez ostatnie 4 lata głównie używałem wyciągarek łańcuchowych i dość sporadycznie bloczków, które zupełnie odstawiłem trzy lata temu po kontuzji. Gdy niedawno zacząłem trenować na zdublowanych taśmach, które przy tym samym ugięciu, co pojedyncze wymagają kilkakrotnie mniejszego napięcia, bloczki znów wróciły do łask. 


Mój system oparty na bloczkach (WLL 12 kN) 

Nie posiadam kultowych 3” bloczków SMC, ale do moich zastosowań w zupełności wystarczają mi bloczki Singing Rocka. Są tanie (Popina.pl) i dość efektywne – mają łożyska kulkowe i 48 mm rolki. Maksymalnie napinałem nimi 120 m longi. Tego systemu głównie używam na treningach w parku, jak również na midlinach i treningowych highlinach na zdublowanej taśmie, gdzie warunkiem jest stan naciągowy, na którym będę mógł przesuwać multiplier nie asekurując się. Zdublowaną taśmę na treningach dla wygody fiksuję w jednym bananie (nie wolno tak robić na „prawdziwych” highlinach, backup - w tym przypadku druga taśma powinna być zafiksowana w drugim bananie). Przy naciąganiu taśmy bloczkami nie używam lingripa, dlatego zostają one w systemie, co jest dość wygodne, bo zawsze mogę trochę dociągnąć,  poluzować taśmę i szybko zdemontować system. 
Podstawą mojego sytemu są dwa bloczki podwójne i jeden pojedynczy czyli 6:1. Do tego dodaję autobloker plus multiplier i uzyskuję przełożenie 18:1, oczywiście tylko teoretycznie. Jeśli potrzebuję jeszcze większej siły naciągania to dodaję kolejny multiplier. 


Mój system oparty na bloczkach

1. 2 x bloczki Singing rock Twin roll 
2. 2 x bloczki Singing Rock Extra Roll
3. Dla wygody zintegrowałem banana z bloczkiem, gdyż przy naciąganiu nie używam linegripa (oczywiście bardzo łatwo można go zdemontować).
4. Elementy łączące – mailony stalowe. By o bloczek pojedynczy nie ocierała się lina powinien on być w pozycji leżącej w stosunku do podwojnego, dlatego użyłem dwóch mailonów.
5. Element łączący  Szekla D ze stali nierdzewnej
6. Element łączący – dwie krótkie tasiemki od ekspresów wspinaczkowych
7. Karabinek stalowy Singing rock D 50 kN (oczywiście bezpieczniejsze i tańsze są szekle)
8. Do połączenia liny z bloczkiem nie użyłem mailona, a kauszy ze stali nierdzewnej którą razem z liną przewlokłem przez gumowego węża (w sumie nie wiem czy to dobry pomysł)
9.  „Autobloker” – grigri 2
10.  Zakręcany karabinek stalowy do autoblokera
11. Do Multipliera 1 czyli Croll (lepiej użyć Tiblocka) + mailon Singing Rock Extra Roll.  Starajmy się dawać w multiplierze bloczek z jak największą rolką. 
12. Przyrząd zaciskowy Petzl Ascension R – przydatny do ciągnięcia liny w czasie naciągania.
13. Lina statyczna 30 m Mammut Performance 10.5 mm
14. Płytka stanowiskowa Kong Pentaplan (tania, ale kiepska – nie polecam, wytrzymałość podana przez producenta 30 kN, a na zrywarce tylko 20 kN)
15. Petzl Pro Traxion  opcjonalnie jako drugi autobloker
16. Zakręcany karabinek owalny do drugiego autoblokera
17. Do Multipliera 2 czyli Petzl Rescue + mailon Petzl Ascension L

PS. Jeżeli nie posiadamy przyrządów zaciskowych do multipliera to  możemy użyć zwykłego repsznura.

Naciąganie







Przy ewentualnym dodawaniu drugiego multipliera warto zobaczyć czy nie mamy jakiegoś drzewka kilka metrów dalej (tak w odległości 2 x większej niż między naszymi podwójnymi bloczkami) w lekkim skosie z tyłu. Dzięki temu nie będziemy musieli, co chwilę przesuwać drugiego  przyrządu zaciskowego. Za jednym zamachem dociągniemy całą możliwą długość, a potem przesuniemy oba przyrządy zaciskowe na raz. Przy drugim multiplierze warto użyć bloczka z blokadą (np. Traxona) dzięki niemu przy ciągnięciu nie tracimy siły na napięcie liny, a lina nie zachowuje się jak „guma”. 



Przy midlinach i highlinach nie używam swojej płytki stanowiskowej, gdyż jest za słaba by zostać. Jeśli zostawiamy bloczki w systemie to pamiętajmy o zabezpieczeniu liny wychodzącej z autoblokera np. węzłem i dodatkowym zabezpieczeniu taśmy.

Wszystko gotowe, można trenować :) treningowy highline L-55, H-16 m w Kazimierzu Dolnym
Systemem opartym na bloczkach nie naciągam „skalnych” highlinów, ponieważ tak jak pisałem z reguły rigguję sam i są one dla mnie o wiele mniej wygodne w użyciu od wyciągnika. Oczywiście w przyszłości na dłuższych liniach nie wykluczam ich wykorzystania, ale tylko w połączeniu z linegripem.

Plusy bloczków
1. Są bardziej uniwersalne
2. System można łatwo i stopniowo rozbudowywać 
3. Można je zostawić w systemie, dzieki czemu nie musimy od razu kupować linegripa. 
4. System łatwo się demontuje
5. System wygląda bardziej „szpanersko”
6. Są niezastąpione przy treningach na zdublowanej taśmie, a stanowisko nawet na wysokości powyżej 3 m nie utrudnia nam zbytnio naciągania.

Minusy (tylko jeśli jesteśmy sami)
1. Jest więcej elementów sprzętu przez, co wymagają większej uwagi w czasie pakowania, a potem naciągania.
2. Przy samotnym riggowaniu highlinów naciąganie trwa dłużej i jest bardziej upierdliwe (nie jest wygodnie ciągnąć, a potem wychylać się za krawędź, by przesuwać multipliera).
3. Przy krótkich highlinach system waży więcej niż ten oparty na małym wciągniku łańcuchowym.
4. Trzeba bardziej uważać na to czy taśma nie jest skręcona. Oczywiście jeśli naciągamy taśmę używając linegripa, to pojedyncze skręcenie nie jest tragedią, ważne, by banana potem wpiąć „prosto”.

Zapewne mój zestaw bloczków jest daleki od optymalnego, ale do codziennego użytkowania na treningach do ok. 100 m szczególnie na zdublowanych taśmach jest niezastąpiony. I o to w sumie chodzi.

PS. Po zakończonym treningu system bloczków dobrze jest maksymalnie sćiągnąć, a linę sklarować. Zapobiegnie to "schłamianiu" systemu w czasie transportu i przy nastemptym treningu nie będziemy tracili czasu na jego rozplątywanie i nowe przeciąganie liny przez bloczki.

Dźwigniowe wyciągniki łańcuchowe z napędem ręcznym





Mam dwa wyciągniki. Pierwszy to japoński Kito LB016 o udźwigu 1600 kg. Waga ze standardowym łańcuchem 1,5 m to 8 kg. Ja posiadam wersję z łańcuchem 6 m – 12,5 kg. Jest to zdecydowanie za dużo, mając linegripa spokojnie wystarczy łańcuch 3 m. Jest to super maszynka, każdy egzemplarz jest indywidualnie testowany przy obciążeniu 2400 kg, wykonany z najlepszych dostępnych materiałów, czynnikiem bezpieczeństwa 4:1 i łańcuchem klasy 10. Taki Rolls Royce wśród wciągników. Tym sprzętem bez trudu naciągałem 155 m, a jeszcze mogę podwoić jego siłę uciągu.




Katuję ten wciągnik już ponad cztery lata. Był ze mną na wszystkich longach i wielu highlinach. Zewnętrznie wygląda już jak złom, ale działa jak nowy. Przy obydwu hakach są krętliki, tak więc nie muszę się martwić skręceniem taśmy. Mimo wielu plusów są też minusy. Głównie to waga. Noszenie 12,5 kg żelastwa daleko w góry jest ciężkie. Dlatego też skróciłem łańcuch do 3 m i zlikwidowałem jeden hak, czym zyskam całe 4 kg :)




Łańcuch, co jakiś czas trzeba smarować, tak więc potrzebujemy na wyciagnik oddzielnego plecaka bo nam zapaskudzi pozostały sprzęt. Zresztą przy samym naciąganiu ręce też na pewno sobie pobrudzimy. Szybkość naciągania jest dość niska, zwalniania troszkę większa, ale niestety też trochę trwa. Dlatego lepiej wstępnie jest naciągać długie taśmy bloczkami, a potem dociągnąć wyciągnikiem. Ceny wciągników Kito są kosmiczne, ale do longów odradzał bym kupno chińszczyzny za 600–700 zł. 




Drugi wyciągnik łańcuchowy, który posiadam to czysta chińszczyzna o deklarowanym uciągu 500 kg, wadze 2,8 kg i łańcuchem 1, 5 m. Po dwóch latach używania zaczyna się rozpadać, gumowej rączki już dawno nie ma, a przy zwalnianiu, sprzęgło zaczyna się ślizgać. Mimo iż siła uciągu jest raczej mniejsza od deklarowanej, a czynnik bezpieczeństwa zapewne nie przekracza 2:1 jest to mój podstawowy sprzęt do naciągania highlinów. Taki zestaw jest o wiele lżejszy, pakowniejszy, szybszy i mniej upierdliwy przy samotnym riggowaniu od mojego systemu opartego na bloczkach. Do około 40 m w zupełności wystarcza sam wyciągnik + linegrip, a przy dłuższych dodaje  autoblokera, płytkę stanowiskową, bloczek, 8 m statyka i dwa dodatkowe karabinki, co i tak daje w sumie około 4,30 kg. Powoli trzeba zacząć rozglądanie za nowym mikro wyciągnikiem. Na Kito niestety mnie nie stać.



Przy backupie z drugiej taśmy i linegripem możemy ciągnąć obie taśmy naraz i  natępnie dolną wpiąć do drugiego banana z większym luzem bądź naciągać każdą taśmę oddzielnie.

Przy dłuższych liniach można podwoić siłę uciągu.


Wszystko gotowe, czas na trening. Jedynie zapomniałem o ochronkach na drzewa.



Plusy wyciągników
1. Prostsze i szybsze riggowanie highlinów, jeżeli jesteśmy sami.
2. Na treningu bez większego kłopotu sam naciągałem 155 m longa na pojedynczej taśmie.
3. Mało elementów w systemie (tylko wciągnik i lingrip).

Minusy
1. Dobry (nie chiński) wyciągnik sporo kosztuje.
2. Duży wyciągnik sporo waży
3. Łańcuch brudzi
4. Samo naciąganie przy dłuższych liniach jest szybsze od bloczków, tylko jeżeli naciągami sami, ale już przy dwóch lub większej ilości osób bloczki są znacznie, znacznie szybsze.
5.  Potrzebny jest linegrip
6. Zwalnianie systemu trwa długo, no chyba, że używamy soft pointa.

Przy długich liniach w parku, jeżeli jestem sam, często stosuję system mieszany. Wpierw naciągam taśmę bloczkami, a następnie ją dociągam dużym wciągnikiem. Pozwala mi to oszczędzić czas i siły. 

Inne



Na treningach w parku używam jeszcze dwóch rodzajów „napinaczy”. Pierwszy to standardowa gibbonowska łapa, najlepsza do taśm 50 mm, niestety przy zwalnianiu trochę ją niszczy. Druga to pozioma wyciągarka pasowa, przystosowana do taśm 25 mm. 




Używam jej już czwarty rok i uważam, że jest dość wygodna choć mniej poręczna od standardowych napinaczy pasów transportowych. Spokojnie naciągniemy nią luźne 50 m i mocno nabite 25–28 m (zależy od taśmy). Kupując zwróćmy tylko uwagę czy bęben z ząbkami jest z jednego kawałka stali, a nie kilku zespawanych ze sobą elementów.
Wszelkiego rodzaju wciągarki, wyciągarki i tifory oparte na linie stalowej odpadają, gdyż stalówka przy napinaniu mocno się skręca.


Filip na pięćdziesiątce, naciągniętej wyciągarką pasową. Na "bębnie" zostało jeszcze sporo miejsca.


PS. To, by było na tyle. Jak zwykle podkreślam, iż są to moje Koszmarkowe sposoby, a slackline przez to, iż występują tam spore siły, jest sportem niebezpiecznym. Tak więc jeśli komuś używającemu moich metod stanie się krzywda, to ja za to nie odpowiadam ;)

TU MAŁE UZUPEŁNIENIE  - naciąganie przy pomocy Soft Release i klamerek:)



9.02.2014 Mały upgrade Multipliera 1 – aluminiowy karabinek Petzl Owall + Petzl Tibloc. Razem 108 g. Na highlinach Tibloc zastąpi badziewnego Ducka Konga. 




28.03.2014 Kolejny upgrade tym razem płytki stanowiskowej na sprzęt DMM Medium Bat Plate (RIG-M). Jest ona dostępna w Polsce, koszt to 200 zł. 

Parametry:
Wytrzymałość (standard 3σ MBS): 60 kN we wszystkich kierunkach
Obciążenie robocze (WLL): 12kN
Wymiary: 189 x 97 x 10mm
Masa: 247g

Firma DMM pozostaje jedną z niewielu firm produkujących w Europie, a sprzet ma podaną wytrzymałość według rygorystycznego standardu 3σ MBS (3-Sigma Minimum Breaking Strength). Dla przypomnienia:

Standard 3σ MBS. Jest to metoda oparta na analizie statystycznej. Przy niej mamy pewność, że 99.87% sprzętu jest wytrzymalsza od podanej wartości i o wiele dokładniejsza i bezpieczniejsza niż uśredniona liczba (gdzie np. 50% próbek może mieć wytrzymałość poniżej podanej wartości). Przy 3σ MBS bierze się próbkę losową z wyprodukowanej serii, zrywa się, następnie określa się średnią wartość siły niszczącej i średnią wartość odchylenia od normy. Od średniej wytrzymałości sprzętu odejmuje się trzykrotność średniego odchylenia. Np. średnia wytrzymałość próbki serii to 61,5 kN, średnie odchylenie od normy 0,5 kN,  3σ = 61,5 kN - (3 x 0,5 kN) = 60 kN :)

Minusem tej płytki jeśli używamy szekli to trochę małe bo tylko 19 mm okrągłe dziury. Nie przełożymy przez nie „nóżek” szekli. Płytka jest podłużna, ale dzięki dodatkowym otworom z tyłu, możemy zmienić oś obrotu –  „autobloker” będzie odpowiednio daleko od bloczków. Za plus, należy też uznać możliwość skręcenia dwóch płytek ze sobą dla uzyskania większej wytrzymałości.

Przy dłuższych liniach, bezpieczniej użyć dwóch zawiesi, ewentualnie na drugim powiesić tylko  płytkę z „autoblokerem” i mieć miejsce na dodatkowe przełożenia. Oczywiście taśmę wychodzącą z banana zawsze dodatkowo zabezpieczamy.  Można też kupić drugą płytkę i skręcić je ze sobą, ale to dodatkowe koszty. Przy highlinach osobiście płytki używam tylko przy naciąganiu – w systemie nie zostawiam nic ze stopów lekkich. Na  treningowych midlinach  robię tak jak na fotce - ale raczej tego nie polecam :)

Moją poprzednią płytkę Kong Pentaplan zerwałem na zrywarce – wytrzymała tylko 2023 kg!!!! Nigdy nie obciążyłem ponad 10 kN, tak więc nie powinno być, aż tak mocnego zmęczenia materiału. Gdyby pękła przy 26–27 kN to nic bym nie powiedział, a tak to po raz kolejny potwierdza się, że nie warto kupować sprzętu tego producenta. Jakość jest tragiczna. 
Tu badanie tej płytki w laboratorium
Kong gear is shit....





Koszmarek