24 listopada 2015

Treeweary, zawieszki i soft relase - zrób to sam w 5 minut

Jest kilka rzeczy z ekwipunku slacklinowego, które w zaciszu domowym możemy zrobić sobie sami niewielkim kosztem i dosłownie 5-10 minut. Są to: ochronki na drzewa (treeweary), zawieszki (leashholdery), soft relase, miękkie szekle, whoopy slingi, rolki do highlina (highslide), ochraniacze w spodniach highlinowych, czy worki sprzętowe. W tym artykule skupię się na pierwszych trzech. Potrzebna nam będzie maszyna do szycia, trochę czasu, no i przede wszystkim chęci!


Ta maszyna jest dużo starsza ode mnie, a mam wrażenie, że działa znacznie lepiej ;)











I. Ochronki na drzewa, czyli tak zwane treeweary, choć ja używam ich raczej w skałach ;)



Materiał na cztery treeweary. Filc ciąłem za pomocą noża z ostrzem łamanym i linijki





Do samodzielnego zrobienia ochronek potrzebny nam będzie rzep „haczyki” o szerokości 5 cm i filc o grubości 4-5 mm. Nie polecam rzepu najtańszego z pasmanterii, a raczej firmy Velcro (przeznaczony dla wojska), który po 10000 cyklach traci tylko 50% swojej siły przyczepności. Koszt jednego metra 50 mm rzepu Velcro to 8 zł (ok. 4 x więcej niż takiego z pasmanterii), co starczy nam na cztery ochronniki o szerokości 25 cm. Filc w detalu możemy kupić w różnych rozmiarach: 50 cm x 100 cm, 100 x 100 cm, lub z beli o szerokości: 100 cm, 150 cm, 160 cm czy 180 cm o dowolnej długości. Cena za metr kwadratowy to 16-20 zł. Ja kupiłem arkusz o grubości 4 mm i wymiarach 100 x 100 cm. Pociąłem go na 4 równe części 25 cm x 100 cm. Węższych (poniżej 20 cm), czy też krótszych raczej nie polecam - będą po prostu za małe. W parku przydają się dłuższe (min. 150 cm), ale treeweary można ze sobą łączyć.


Można szyć

Rzep przyszywamy z gładszej strony filcu, tak aby haczyki łapały tę bardziej mechatą. Do szycia użyłem mocniejszych nici polskiej produkcji (Ariadna Tytan 60), zastosowałem ścieg prosty zwiększając jego długość do „3” (na mojej maszynie). Aby zapobiec pruciu się szwów pamiętajmy o ryglowaniu - w miejscu rozpoczęcia i zakończenia ściegu prostego szyjemy do tyłu po widocznym szwie, a następnie przeszywamy ponownie do przodu. Jeżeli nie mamy hurtowej produkcji to możemy zastosować także inny patent. W miejscu rozpoczęcia i zakończenia ściegu zostawiamy długie końcówki nici, a po zakończeniu szycia przewlekamy je między zszywane warstwy i wiążemy je ze sobą. 


Gotowe ;)

Teoretycznie zaleca się, aby rzepy narażone na wielokrotne szarpanie przyszywać na kopertę. Ja je przyszyłem tylko dookoła i jak na razie wytrzymały jeden sezon. Dawniej na higlinach, by osłonić zawiesia, taśmę i backup przed ostrymi krawędziami skał, używałem węży strażackich, ale niestety ich główną wadą była waga. Filc jest wielokrotnie lżejszy i jest bardziej uniwersalny w użytku. Gdy riggujemy nowe linie to warto mieć więcej filcowych osłonek. Ja na dzień dzisiejszy posiadam 10, ale na przyszły sezon na pewno sobie dorobię. W końcu przy rozmiarze 25 x 100 cm koszt sztuki wynosi tylko 7 zł, a przy rozmiarze 25 x 150 cm to 9.50 zł (przy zakupach detalicznych) i 5 min roboty.

PS. Filc w wielu kolorach, wojskowe rzepy i jeszcze mocniejsze nici (Amann Serafil) bez problemu kupimy w stacjonarnym sklepie w Warszawie.


Cztery hajkowe osłonki 25 x 100 cm - 28 zł i 20 min roboty
Niebieskie specjalnie do treningów w parku w rozmiarze 25 x 150 cm





II. Zawieszka (Leashholder)

Większość highlinerów podczas chodzenia na wysokich taśmach prowadzi lonżę między nogami. W tym przypadku nie ma potrzeby używania leasholdera. Część jednak - w tym i ja - wolą mieć lonżę z boku. Warto w takim wypadku uszyć sobie „trzymadełko” do szpejarki, aby nie plątała nam się w nogach. Dawniej używałem plastikowego haczyka przytwierdzonego taśmą klejącą do szpejarki. Dopóki tylko highlinowałem było to dość wygodne rozwiązanie, ale gdy tej samej uprzęży używałem do wspinania to rozwiązanie okazało się dość upierdliwe. Co chwilę musiałem ten haczyk likwidować i ponownie montować. 
Dobrym rozwiązaniem okazało się za to zrobienie leashholdera na rzepy.  



Materiał na kilka zawieszek

Wystarczy kawałek 25 mm taśmy i komplet rzepów. Do pierwszych zawieszek użyłem taniego rzepa, ale po sezonie przestał trzymać, więc i tutaj polecam ten droższy - przeznaczony dla wojska firmy Velcro. Koszt metra kompletu (pętelka + haczyk) takiego rzepa to 12 zł. Nici użyłem tych samych, co przy osłonkach, jedynie długość ściegu zmniejszyłem do „2”. Rzepy również przyszyłem na kwadrat, choć jeśli ktoś dużo skacze to dolny lepiej przyszyć na kopertkę.



Potrzebne jest nam więc 28 cm taśmy o szerokości 25 mm i 18 cm rzepu o szerokości 25 mm (9 cm pętelek + 9 cm haczyków). Rzepy trzymające zawieszkę do uprzęży zrobiłem 6 cm, a te trzymające lonżę o połowę mniejsze. Przy rzepach trzymających lonżę „pętelki” powinny być na dole, a „haczyki” u góry, żeby przy odpadnięciu nie mechaciła nam się koszulka liny. Całość po złożeniu wyszła mi 10,5 cm, a koszt zrobienia to jedynie 1,5 zł i 10 min pracy.



Taśmę tniemy rozgrzanym nożem

Najpierw odcinamy rozgrzanym nożem 28 cm kawałek taśmy. Przyszywamy 6 cm rzepu „haczyki” i 3 cm rzepu „pętelki” po przeciwnych stronach, 15 mm od krawędzi. Następnie przyszywamy rzepy środkowe. By nam się nie rozjeżdżały możemy je wstępnie przykleić do taśmy. Na koniec zginamy na pół pozostawione 15 mm końcówki i przeszywamy je zygzakiem. Zawieszka jest gotowa.

Gotowa zawieszka - 1,5 zł ;)

Jeśli mamy przy uprzęży po dwie szpejarki z każdej strony i używamy długiej lonży, to lepiej zawieszkę przymocować do tylnej. Czy z prawej, czy z lewej strony to już musicie sami sobie przetestować.



III. Soft release

To po prostu kawałek taśmy przełożony kilkanaście razy między dwoma punktami (karabinkami), z których jeden wpięty jest do jakiegoś weblockera, a drugi do stanowiska. Powstaje wtedy swego rodzaju wielokrążek z bardzo dużym tarciem. Dzięki temu tarciu system blokuje się samoczynnie, choć oczywiście powinniśmy go dodatkowo zabezpieczać. Soft relase jest bardzo pomocne przy zwalnianiu systemu, jak również przy naciąganiu krótszych linii. Bez wysiłku damy radę dopiąć taśmę do 160 kg -180 kg. Ja na highliny i krótkie longi używam SR o długości ok 6-7 m, choć mam i krótsze 4 m, i dłuższe 12 m. Od początku roku testowałem kilka jego wariantów, ale ostatecznie najprostsze rozwiązanie okazało się najlepsze. W sumie nie ma, co kombinować, bo i tak się ono mocno zużywa i po jednym intensywnym sezonie będzie do wymiany.

W SR najmocniej zużywa się taśma na oczku, dlatego musi być zabezpieczona
Poszedłem w wariant budżetowy. Użyłem taniej taśmy, która podczas testów w bananach pękała przy 1200 kg. Oczywiście można użyć czegoś mocniejszego i droższego, ale nie ma co przesadzać. I tak przekładamy ją wiele razy, więc nie ma strachu, że pęknie. Taśma powinna być w miarę cienka i ślizga. Uszy polecam zrobić z obydwu stron z dwóch powodów. Po pierwsze w drugie ucho możemy wpiąć karabinek, a w niego małpę i będzie nam łatwiej wtedy naciągać. Po drugie, gdy się zużyje ucho i taśma na jednym końcu, to możemy użyć drugiego. Do szycia uszu przetestowałem kilka rodzajów szwówPrzy tej taśmie na domowej maszynie do szycia najsłabszy okazał się szew gęstym zygzakiem (6 miejsc), pękał średnio przy 900 kg. Szeroki zygzak szwem prostym był najmocniejszy osiągając prawie 1100 kg, choć kopertki spisały się prawie tak samo dobrze. Oczywiście zrobiłem za mało powtórzeń, by test był miarodajny. Dużym plusem jest to, że szeroki zygzak i kopertki zużywają znacznie mniej nici i łatwo je wykonać. Tym razem do szycia użyłem już znacznie mocniejszych nici o grubości 20 (Amann Serafil), które wg. producenta mają wytrzymałość na rozerwanie 9,14 kilograma. Przy testach za każdym razem rozrywało taśmę, a nie szwy. Jeśli maszyna nie łyka nam nici o grubości 20 to spokojnie możemy użyć 40, przecież nawet jeśli byśmy nie mieli ucha, to wielokrotnie przełożona taśma dodatkowo zabezpieczona i tak wytrzyma. 


Kilka metrów taśmy i dwie osłonki, można zaczynać


Uszy szyłem na oko. Końcówkę taśmy zagiąłem na 14,5 cm, uprzednio na nią zakładając 6 cm kawałek 27 mm taśmy rurowej do ochrony. Samo oczko ma 40 mm, a zszycie 70 mm. Dodatkowo zrobiłem sobie jeszcze jedno 28 mm oczko (2 mm za zszyciem) - miejsce na pasek z taśmy. Jeśli często używamy SR do naciągania to warto zrobić jak najmniejsze oczko i cały szew.










Pasek jest użyteczny w transporcie i przy zabezpieczaniu taśmy przed wysunięciem się pod obciążeniem. Oczywiście i tak radzę dodatkowo zabezpieczać przez okręcenie całości drugą końcówką. Pasek ok. 45 cm zrobiłem z taśmy i dodałem do blokowania dwa półkola (zszyte na kopertkę), ale możemy tam użyć regulatora (takiego jak w plecakach) lub rzepu. Zresztą nawet nie musi być to pasek, wystarczy kawałek rep sznura. 


W drugie ucho możemy wpiąć karabinek, w niego małpę i będzie nam łatwiej naciągać

Koszt soft release zależy od długości i to głównie od kosztu taśmy. Całość mojego 6 m SR wyszła w granicach 6 zł i 20 min pracy.







I to by było na tyle. Jeśli macie pytania-pytajcie śmiało, a jeśli chcecie sobie coś uszyć to wpadajcie na kawę;)





Koszmarek

16 października 2015

Montaż highline - UZUPEŁNIENIE

Nowy highlinowy rejon. Skały ciągną się na przestrzeni kilku kilometrów. Spore możliwości na nowe linie, niestety większość poza moim zasięgiem. Młode pokolenie bułgarskich higlinerów będzie mogła się w przyszłości wykazać ;)

Minął kolejny sezon. W zasadzie różnice z moim artykułem odnośnie montażu highlinów z 2013 są raczej kosmetyczne. Jednak od czasu jego opublikowania minęły dwa lata. W tym czasie przygotowałem w skałach ponad 40 nowych linii, co bezpośrednio przełożyło się na zdobycie większego, praktycznego doświadczenia.

Na tym hajku oba stanowiska bez ingerencji wiertarki
Zasada pozostała taka sama - hajek powinien być na 99 % bezpieczny. Jeśli nie mamy takiej pewności to nie ma, co próbować po nim chodzić. Ten 1% stanowią rzeczy, których nie jesteśmy w stanie przewidzieć i przy których żadne backupy nam nie pomogą (obrywy skalne, pioruny, meteoryty itp.).
Klasyczny układ, który obecnie bardzo rzadko już stosuję. UWAGA!!! Nigdy nie naciągajmy taśmy z jednego punktu! Tu np. z punktu przeznaczonego pod backup choć byłoby to bardzo wygodne!!!

Co się zmieniło:

1.
Bardzo rzadko już montuję klasyczny układ oparty na 3 boltach – dwa pod taśmę i jeden pod backup. Staram się możliwie jak najbardziej wykorzystać naturalne ukształtowanie terenu. Jeżeli jest możliwość zrobienia backupu nawet w odległości 15-20m na uszkach skalnych, głazach, drzewkach czy rysach, to wbijam tylko dwa bolty. Pamiętajmy, że backup całości powinien być możliwie tak ciasny, by przy ew. awarii (np. wyrwaniu kawałka skały z boltami) nie było dynamicznego obciążenia i by „nic” nie wypadło poza krawędź. Jeśli tak się stanie to raczej już niestety po nas. 



"Czysty" stan oparty na pięciu friendach. Backup całości jeszcze nie zrobiony, ale był także na kolejnym friendzie.


Często udaje mi się zrobić stanowiska bez wiercenia, co jest najbardziej przyjaznym rozwiązaniem dla przyrody, niestety w większości przypadków wymaga to znacznej ilości sprzętu i poświęcenia większej uwagi i czasu samemu riggowaniu.


Coraz częściej robię stanowiska tylko z dwóch boltów jeśli mam dobry backup całości (tu  na dalekich uszkach).  Przez główne zawiesie pod szeklą przeplecione jest krótkie na którym jest backup taśmy.


Gdy mamy więc już dwa bolty, w większości przypadków, robię stanowisko samonastawne. Pod szeklą, w którą jest wpięty banan z taśmą przekładam drugie krótkie 0,5 m zawiesie, w które wpinam system do naciągania (u mnie konkretnie wciągnik łańcuchowy), naciągam system, po naciągnięciu wpinam w to zawiesie karabinek i używam je pod backup (w górach backup zawsze robię z liny wspinaczkowej). Można też wpiąć szeklę z bananem pod backup z drugiej taśmy. Na drugim, nie naciągowym stanowisku, robię dokładnie tak samo. Główne zawiesie z wpiętą szeklą z bananem, pod którą daję krótkie 0,5 m zawiesie, w które wpinam backup. Moim zdaniem takie rozwiązanie jest dopuszczalne. Przy ew. zerwaniu taśmy nie ma możliwości wzajemnego przepalenia się zwiesi, gdyż względem siebie się one nie przesuwają. Jedyna możliwość ich wzajemnego ruchu powstaje gdy mamy stanowisko samonastawne przy wyrwaniu jednego z punktów. Kiedyś kombinowałem innymi sposobami (druga szekla, drugie takie same zawiesie pod głównym, czy też duża szekla i w nią wpięte 2 mniejsze z taśmą i backupem). Ten sposób wydaję mi się najlepszy - najmniej sprzętożerny, elegancki i raczej bezpieczny.


Backup całości na dużym camie


Backup całości na dwóch skalnych uszach, sama taśma znajduję się 20 m niżej


2
. Od tego roku nie zostawiam już boltów w skałach. W skale zostają tylko 12 mm otwory, w które jeśli istnieje perspektywa powrotu daje plastikowe zaślepki, jeśli nie to zasypuję je ziemią. Wyrośnie w nich trawa i nic nie będzie szpeciło w przyszłości skał. Metodę trochę doszlifowałem. W sumie niepotrzebnie przez 4 lata zostawiałem szpecące skały żelastwo. Dużym plusem tego rozwiązania jest to, że jeśli wrócę na te hajki za 3, 4, 5 lat to nie muszę się martwić, jakością boltów. W przyszłości na najbardziej uczęszczanych miejscówkach np. takich jak jaskinia "Prochodna", wytnę i zacementuję stare bolty, zastępując je tylko 12 mm otworami z zaślepkami.


Po zakończeniu highlinowania w miejscach, gdzie jest szansa powrotu zostawiam zaślepki

3
. Przy samotnym riggowaniu do naciągania zdecydowanie wolę używać mini-wciągnika łańcuchowego i linegripa, a przy liniach do ok 40 m w zupełności wystarcza mi tylko tylko soft relase. (Podczas naciągania systemu pamiętajmy o autoasekuracji i o tym, by nie była ona z punktów, które aktualnie obciążamy.) Zresztą soft relase już na stałe zagościł w moich systemach. Przy łatwym dostępie do obu stanowisk instaluje je na stanowisku naciągowym, co pozwala maksymalnie wybrać luz po naciągnięciu i szybko zdemontować system. Z kolei przy trudnym dostępie do stanowisk instaluję je na stanowisku nienaciągowym. Po zakończeniu slaczenia przejeżdżam na rolce, zwalniam system, likwiduję wszystko i wracam na stan naciągowy. 

Jeśli używamy szekli to przy dłuższych liniach (naciąganych nie SR) pamiętajmy by przy zwalnianiu systemu taśma z soft relase dokręcała trzpień!





4. Przerzucanie taśmy. Ostatecznie do ok. 25m wystarcza mi 1 mm rep z mailonem na końcu, do ok 40m tylko krótka wędka np. z ciężarkiem z 12 mm nakrętki, a powyżej tego kusza + wędka. Zamiast żyłki zdecydowanie lepsza jest plecionka. Przy tej samej średnicy, co żyłka ma znacznie większą wytrzymałość.
Przestrzelenie 60 m to żaden problem


5. Całkiem użyteczny gadżet, który pojawił się u mnie w tym roku to komplet radiotelefonów. Mimo małej mocy nadawania, bo tylko 4W (pasmo 446 MHz) bez problemu rozmawiałem z żoną na odległość ponad 22 km w linii prostej (góry-centrum miasta), przez co sporo zaoszczędziłem na roamingu. Oczywiście radiotelefony można przestawić na mniejszą moc 0,5 W, by nie kolidować zbytnio z prawem lub gdy odległości są znacznie mniejsze. Dodatkowo są one wyposażone w latarkę i radio, co pozwalało mi zabić nudę w czasie samotnych nocy w namiocie. Jeżeli jesteśmy większą ekipą, to też będzie dla nas bardzo użyteczny sprzęt, szczególnie, gdy mamy zamiar robić rekordowo długie linie lub linie nad rzekami czy przy wodospadach, gdzie nawet przekrzykując się nie mamy słyszalności na odległość 20-25m.




6. HangOver

Dużym plusem Hangovera jest to, że by wpiąć się w taśmę wystarczy nam tylko jedna ręka. Niestety jest dość drogi, relatywnie ciężki, a po pewnym czasie na wewnętrznych bokach powstają wyżłobienia od taśmy. Na dłuższych przejazdach wolę jednak używać własnoręcznie zrobionej rolki.


HangOver w wersji 2.0 na razie u mnie w fazie testów. Jest dość ciężki i jak większość tanich sprzętów wspinaczkowych wyprodukowano go w Tajlandii. Niestety cenę ma szwajcarską. Przydatny gadżet zarówno do napinania jak i przemieszczania się po taśmie, choć na razie uczucia mam mieszane. W tej cenie moim zdaniem mogliby go bardziej dopracować. 

Poza tymi szczegółami przez te 2 lata za bardzo nic się u mnie nie zmieniło. Nie przekonałem się na razie do sprzętów takich jak miękkie szekle (przy stanowiskach samonastawnych na hajkach nie za bardzo nawet wiem gdzie ich mógłbym użyć) czy whoopy slingów, dających znaczny zysk na wadze. Woopy slingi są dość delikatne, wymagają dużej ilości treewearów, a każda ostra krawędź czy kolczasta roślina jest wstanie je uszkodzić. Zresztą często stanowiska wymagają sporych długości spansetów 15-20 m, łączonych w różnych kombinacjach. Dlatego jednak w skałach na highlinach pozostanę przy klasycznych zawiesiach. W parku jak najbardziej 
miękkie szekle, woopy slingi czy zawiesia z liny syntetycznej (dyneema) się sprawdzają wyśmienicie.


Nawet spansety mimo stosowania treewearów łatwo uszkodzić





Koszmarek




16 czerwca 2015

Przewodnik. Moje wysokie taśmy na Jurze cz.1


Mimo, że na Jurze powstało już parę wysokich taśm to nie znalazłem za bardzo w sieci opisów, gdzie dokładnie i jaki potrzebny jest sprzęt do riggowania. Jedynie na stronie Slackminded mamy opis haja „Breakfast with beauty” krakowskiej ekipy w skałach Zegarowych, a przecież są jeszcze dwa highliny w Słonecznych Skałach, dwa w Rzędkowicach, dwa w dolinie Bolechowickiej, jeden przy Dupie słonia. Zapewne jest ich na Jurze więcej, ale ciężko znaleźć jakiekolwiek info. Dopóki środowisko było małe i praktycznie wszyscy się znaliśmy wystarczyło napisać do autorów hajków, by wszystkiego się dowiedzieć. Ale jest nas coraz więcej, nie znamy się i nie zawsze chcemy się publicznie dopytywać. Zresztą, o co się pytać, jeśli nie mamy pojęcia, czy są jakieś linie w interesującym nas rejonie.

Podlesice i Mirów
W tym roku wiosenne plany wyjazdowe trochę mi się posypały. Nie udało się wyjechać na highliny do Bułgarii, ani też nigdzie dalej na wspinanie. Zrezygnowałem również z uczestnictwa w grupie Slackhouse. W sumie jedynie na pogodę nie mogłem narzekać . Udało mi się to wykorzystać i kilka razy pojechałem na Jurę wspinaczkowo oraz zaliczyłem dwa samotne wypady eksploracyjno-slacklinowo. Łącznie w ciągu czterech dni powstało pięć nowych linii - trzy w Podlesicach i dwie w Mirowie. Nie są one wysokie, ale cóż, trzeba się cieszyć i trenować na tym, co jest. Zresztą to były moje pierwsze wyjazdy highlinowe w polskie skały. Póki jeszcze pamiętam postaram się opisać potrzebny na nie szpej.




Podlesice



Dojście i skałoplan Góry Zborów. Na zielono interesujące nas skałki.


W Podlesicach powstały tu trzy linie: „Rozgrzeweczka” – 29 m/13,5 m, Nad konwaliami" – 40 m/14,5 m i „Czysty Koszmar” – 42 m/20 m wszystkie zrobione „czysto”, czyli bez użycia boltów. Pierwsze dwie linie są lekko na uboczu, przez co miejsce jest dość spokojne, trzecia zaś biegnie nad głównym szlakiem, więc praktycznie zawsze będziemy mieli tam widzów. 
Samochód najlepiej zostawić na parkingu przy Centrum Dziedzictwa Przyrodniczego i Kulturowego Jury w Podlesicach. Wchodzimy głównym wejściem do rezerwatu Góra Zborów, mijamy jaskinię Głęboką , Krucze skały i skręcamy w prawo pod górę, dochodzimy do podnóża skały Sadek. Jeśli mamy ciężki wór to lepiej Sadek pokonać ścieżką od góry, jeśli nie - to dość stromą drogą wzdłuż jej podstawy. Ścieżka wychodzi prosto pod Górą Zborów, jeśli chcemy iść na „Czystego Koszmara” to skręcamy ze szlaku w prawo, a tak to idziemy głównym szlakiem jeszcze około 300 m dalej prosto, aż zobaczymy po naszej lewej dwie skały Rygiel i Bolechowicką, między którymi zrobiłem dwie linie. 
Tak jak pisałem, te trzy linie zrobiłem bez użycia boltów, więc mamy pełną dowolność w riggowaniu, jednak postaram się w skrócie opisać jak i czego użyłem.


Świetna linia na najpiękniejszej skale Góry Zborów














„Czysty Koszmar” - 42 m/20 m, różnica poziomów 0,8 m
. Linia biegnie między Turnią nad Kaskadami (kończy się tam droga Sportland na Mściwoja), a skałą Dziurki (między końcówkami dróg Króliki Poszły w Las i Bormaszyną ). Nie ma najmniejszego problemu z dostaniem się na górę obydwu skał. Wygodniej zrobić stanowisko naciągowe na górze Turni nad Kaskadami.


Stan naciągowy




Stan naciągowy. Mamy tam do dyspozycji sporo uch. Ja użyłem tylko czterech do budowy stanu głównego i jednego z tyłu na backup całości. Potrzebowałem około 12 m zawiesi, 6 karabinków, 2 mailony i dużo trewearów. Z tej strony użyłem ich 4 m, ale to było to zdecydowanie za mało. By wszystkie ucha były jednakowo obciążone z każdej pary zrobiłem samonastawną pętle, które ponownie połączyłem samonastawnym zawiesiem z wpiętą szeklą z bananem. Dodatkowo w karabinki wpiąłem jeszcze jedno dodatkowe krótsze zawiesie, by łatwiej mi było naciągać nie wychylając się za krawędź oraz pod backup. Oczywiście gdy jest nas więcej możemy to zrobić inaczej.







Drugi stan. Tu potrzebujemy około 15 m zawiesi (z tego minimum dwa 5 m), minimalnie 10 m trewearów, 4 karabinki i 2 mailony. Z tyłu robimy backup całości za kamień

.


Projekt okazał się bardzo sprzęto-żerny. Szpej musiałem wnieść na dwa razy, a i tak
 mi zabrakło. Było trochę zabawy, ale chyba było warto. Moim zdaniem stany są bardziej niż pancerne, a jeśli komuś przeszkadza brak boltów to są obite wysokie taśmy w pobliskich Rzędkach. Przepiękna i bardzo fotogeniczna linia, dla mnie jednak koszmarna pod względem sprzętu i widzów.



Linie „Rozgrzeweczka
Nad konwaliami" znajdują się między skałami Rygiel i Blocheńska (Baba) na północnym zboczu Góry Zborów. Niestety nie da się ich rozpiąć na raz, gdyż przy jednym ze stanów spadając możemy uderzyć o drugą taśmę. Dojście na górę obydwu skałek jest łatwe. Stanowiska naciągowe lepiej zrobić na Ryglu. Potrzebujemy sporo trewearów i zawiesi.


„Rozgrzeweczka”, niestety nie zrobiłem fotek stanowisk, ale są "łatwe"





„Rozgrzeweczka” – 29 m/13,5 m.

Stan naciągowy. Z dwóch dalekich drzewek chyba brzoza i sosna. By dociągnąć do krawędzi będzie nam potrzebne minimum 8-10 m zawiesi.

Drugi stan. Potrzebne jest 5 m kołowe zawiesie, które zarzucamy na skałę. Backup całości możemy zrobić kolejnym 5 m zawiesiem do ucha skalnego z tyłu na dole.

Druga linia Nad konwaliami" – 40 m znajduje się obok „Rozgrzeweczki” . Jest ona 1,5 m od niej wyższa, dlatego też musiałem na „Babie” wymyślić inne „czyste” stanowisko. 





"Nad Konwaliami" znajduje się kilka metrów  z prawej od  „Rozgrzeweczki”

Stan naciągowy. Z dalekiego drzewka i ucha skalnego - samonastawne. Około 7-8 m zawiesi. Backup całości do innego drzewka.


Ucho skalne zawiesie 2,5 m
Drzewko - potrzebne ok. 4 m zawiesie, a taśma i backup biegnią do kolejnego drzewka
Drugi stan. Około 8 m zawiesi. Zawiesie 1,5 m zarzuciłem na czubek skały, a 5 m puściłem bokiem do dalekiego ucha na dole. Połączyłem je razem w stanowisko samonastawne. Dodatkowo zrobiłem backup całości do dalekiego ucha na dole. Potrzebne jest sporo trewearów.


Ucho 1


Backup całości, dalekie ucho 2

 

Mirów




Kolejne dwie linie zrobiłem koło Mirowa w skałach leżących pomiędzy zamkami Mirów i Bobolice. Są to linie treningowe nadające się na pierwsze kroki na wysokości. Auto zostawiamy na parkingu w Mirowie i ścieżką idziemy w kierunku turni Kukuczki. Linie biegną między 
Krótką grzędą (Zygzak)- Studniskiem II.



Stany naciągowe do obydwu linii wygodniej zrobić na Krótkiej grzędzie (na obu jej końcach). Na górę Krótkiej grzędy i Studniska łatwo się dostać, choć w przypadku Studniska musimy się trochę nachodzić.


Dojście do stanowisk. Niebieskie linie to przyszłe projekty






W tle zamek Bobolice


„Z widoczkiem” – 30 m/16 m.

Stan naciągowy. Bolty 2 x 12 mm + ucho skalne. Zawiesia 2 x 2 m + 0,5 m. Backup całości do ringów wspinaczkowych jest po prawej na szczycie
.



Stan naciągowy, backup całośći do ringów na szczycie po prawej

Drugi stan. Bolty 2 x 12 mm + drzewko. Zawiesia 2 x 2,5 m + jedno 5 m na backup do drzewka

.


Na tym stanie też przyda się trochę trewearów

Tutaj możecie zobaczyć fajny filmik z powtórzenia tego haja przez krakowską ekipę: Piękna Ojczyzna :)

Druga linia „Żegnaj Dean" - 22 m/16 m, różnica poziomów to 0,8 m
. Bardzo fajna treningowa linia. Poszedłem na kompromis i aby używać liny do zjazdu przy riggowaniu jeden stan zrobiłem wyżej, różnica poziomów wynosi teraz ok. 0,8 m. Oczywiście w żaden sposób nie przeszkadza to w chodzeniu. Początkowo linia miała nazywać się "Rope line”, ale tego dnia, gdy przygotowywałem stany dowiedziałem się o śmierci Deana Pottera - wybitnego wspinacza, skoczka base i highlinera. Potter robił też highliny na linie syntetycznej Amsteel blue. Kilka lat temu Jan Gałek i Dean Potter byli moją inspiracją do zaczęcia uprawiania highliningu.
 Linia nie ma przejścia na taśmie, więc nie używałem dodatkowych zawiesi do backupu;)



Co prawda, ta lina tylko kolorem przypomina Amsteel blue, ale chodzić się da

Stan naciągowy. Bolty 2 x 12 mm, zawiesie 1,5-2 m. Backup całości do ringów z tyłu niżej.

Drugi stan. Bolty 2 x 12 mm, zawiesie 1,5 m + 4-5 m na backup całości albo do boltów z sąsiedniego haja, albo do drzewek z tyłu. By dostać się do stanu dobrze jest się przytrzymać tego backupu.


Ta linia jeszcze nie ma przejścia na taśmie ;)

To by było na tyle. Wszyskie linie mają przejścia FM. Jak macie jakieś pytania to piszcie na FB. W Mirowie w przyszłości powstaną jeszcze co najmniej dwie, trzy wysokie taśmy. 

Współcześnie skałki w Mirowie znajdują się w rękach prywatnych. Każdy wspinacz (zapewne i highliner) zobowiązany jest przed rozpoczęciem wspinaczki wpisać się do książki wyjść, znajdującej się u sołtysa wsi Mirów, co jest równoważne oświadczeniu o świadomości podejmowanego ryzyka, uprawianiu wspinaczki na własną odpowiedzialność, znajomości zasad wspinaczki i używaniu odpowiedniego, atestowanego sprzętu.

PS. Wypadałoby mi napisać przewodnik po bułgarskich highlinach, ale opisanie 70 lini po czasie, raczej jest niewykonalne, tym bardziej, że wolę robić nowe niż powtarzać stare.





Koszmarek