28 listopada 2013

Montaż highline


Montaż Highlina a'la Koszmarek

Tekst ten powstał z myślą o moich bułgarskich kolegach, którym postanowiłem trochę pomóc, przynajmniej teoretycznie. Nie jest to instrukcja jak zamotać highlina, a jak to robię ja – Krzysztof Kaczmarek (Koszmar). 




PS 11.2016 
Od napisania tego artykułu minęły ponad 3 lata. Zebrałem tu moje doświadczenia z lat 2010-2013. Ogólne zasady montażu highline pozostały takie same, ale sprzętowo trochę się pozmieniało. Taśmy są coraz luźniejsze lub zupełnie luźne więc w odstawkę poszły wszystkie systemy naciągowe oparte na bloczkach czy wciągnikach łańcuchowych. Na placu boju pozostało tylko soft release. Pojawiły się "removable bolts". Linegripa też już praktycznie nie używam. Waga sprzętu do noszenia znacznie spadła, co mnie niezmiernie mnie cieszy ;)

W Bułgarii pojawiły się moje pierwsze highliny w roku 2010, na dzień dzisiejszy przygotowałem i przeszedłem ich tam 96 (dodatkowo parę midlinów, kilka niedokończonych projektów. Choć do większości z nich dostęp jest w miarę łatwy, nie wymagają specjalnej wiedzy i sprzętu, to mimo wielu młodych i zdolnych slacklinerów, żadnemu z nich nie udało się zainstalować samemu haja. Na pytanie, co jest grane usłyszałem odpowiedz: „Jak kupię sobie super sprzęt, to zacznę wieszać haje.” Cóż, sprzęt jest ważny, ale jak motałem pierwszego 25 m haja nie miałem jednej dziesiątej dzisiejszego sprzętu, tylko taśmę 1.6 t, nikłą znajomość tematu, ale za to dużo entuzjazmu i chęci. Całą wiedzę zdobyłem na zasadzie prób i błędów, jak na razie bez fatalnych skutków.


Mój pierwszy bułgarski highline z 2010 roku „Saturn 10", L-25 m

W Bułgarskiej Akademi Nauk. W tle 10 tonowa zrywarka


W moim highlinowaniu są dwie specyficzne rzeczy, które rzutują na cały sprzęt. Po pierwsze, z reguły jestem sam, więc waga sprzętu do noszenia musi być jak najmniejsza. Drugą sprawą jest to, że mimo wielu lotów w ciągu ostatnich kilku lat tylko raz poleciałem pod taśmę. Tak więc zamiast backupu z drugiej taśmy czy liny dynamicznej 10,5 mm używam liny połówkowej. Oczywiście, im lżejszy backup tym łatwiej :) Jeśli popełniłem jakieś karygodne błędy – piszcie, postaram się je wyeliminować, by móc poslaczyć kilka lat dłużej. Prawdę mówiąc nie wiem czy dobrze zrobiłem pisząc ten tekst, ale podkreślam, że to nie jest instrukcja montażu highlina, a opis moich doświadczeń.


Sprzęt




Taśma

Po tych kilku latach slaczenia posiadam kilkanaście różnych taśm. Mam Rubber Banda, z którym na highlinach się nie polubiliśmy, ale którego dalej używam, jako podwójnej na warszawskich midlinach, posiadam również Levitation, Platinum, czeskiego Dragona, Octopussy, Zieloną Milę, a nawet trzy żyłową linę kręconą. Testowałem też kilka innych taśm i nie mogę powiedzieć, że ta lub tamta jest najlepsza do highlina. W zależności od długości, siły napięcia, rodzaju użytego backupu, miejsca, a nawet pory roku wolę tą lub inną taśmę. Zdecydowania na wysokości preferuję taśmy kolorowe, a nie białe czy czarne.

Taśma "Zielona Mila"

Teraz coraz częściej na hajach używam taśm o wytrzymałości powyżej 31 kN, 
przedtem miałem taśmę o wytrzymałości 22 kN co chyba było absolutnym minimum nawet przy krótkich highlinach. Jako, że taśma jest najsłabszym elementem w systemie (oprócz zaćmienia umysłu), mam dwa zestawy higlinowe, których używam tylko i wyłącznie do hajów. Do treningów na longach i midlinach mam inne. Jeżeli zostawiam taśmę na noc to ją maksymalnie luzuję. Buty, w których chodzę zakładam przed samym wejściem. Zanim uzbroję nowy kawałek taśmy w backup rozwieszam ją w parku, naciągam dość mocno, trochę chodzę i sprawdzam czy nie ma jakiś defektów. Przed wyjazdem na każdego kolejnego haja też sprawdzam jej stan. Krótko mówiąc dbam o nią jak o linę wspinaczkową, a nawet bardziej, gdyż taśma nie ma koszuli ochronnej. Nawet pod koniec sezonu, gdy taśma wygląda prawie jak nowa, zostaje wycofana i zdegradowana do treningów na midlinach.



Octopussy MK II

Backup

Backup – czyli system, który uratuje nam życie gdyby taśma pękła. Wiadomo, musi być pewny i w miarę lekki. Jako backupu używam połówkowej liny wspinaczkowej, drugiej taśmy lub liny syntetycznej z włókien SK-75. Każdy z tych wariantów ma dla mnie swoje plusy i minusy. Dla kogoś, kto dopiero zaczyna przygodę z highlinem, raczej bym polecał backup z drugiej taśmy, liny statycznej lub pojedynczej liny wspinaczkowej.
Moim zdaniem backup z pojedynczej liny dynamicznej lub liny statycznej jest najbezpieczniejszy. Atestowane liny wspinaczkowe, speleo i do prac na wysokości przechodzą bardzo rygorystyczne testy i badania. Mają stosowne certyfikaty i spełniają określone normy bezpieczeństwa. Zbudowane są z rdzenia i oplotu co zapewnia bardzo wysoką wytrzymałość na zrywanie oraz dużą odporność na przecieranie na ostrych krawędziach czego zupełnie nie można powiedzieć o taśmach.
Niestety na długich highlinach backup z liny bardzo utrudnia chodzenie :(




a. Wspinaczkowa lina połówkowa
W pierwszym sezonie mojego highlinowania używałem 10 mm pojedynczej liny wspinaczkowej. Ostatecznie poszedłem na kompromis miedzy wagą i bezpieczeństwem, bardziej w stronę tego pierwszego, zmieniając ją na linę połówkową. Jest lekka, bardziej odporna na ostre krawędzie niż taśma czy dyneema, cechuje ją duża łatwość montażu. Mocno się rozciąga, tak więc przy zerwaniu taśmy zaabsorbuje sporą część energii. Dlatego też nie wolno jej używać na midlinach, bo zaliczymy glebę. Mimo niskiej wagi, odcinek 70 m który posiadam, przy pochodzeniu trochę czuję w plecaku. Jako węzłów używam najczęściej ósemki, dziewiątki lub „zajączka”.



„Zajączek” (wytrzymałość 61–77%), ósemka (wytrzymałość 66–77%) i dziewiątka (wytrzymałość 70–85%). Mimo dużej wygody przy backupie nie używam wyblinki, która pod obcią̨ż̇eniem ok. 4,0 kN zaczyna się̨ ślizgać. Oczywiście można, a nawet trzeba ją dodatkowo zabezpieczyć, ale po co osłabiać sobie backup ślizgającym się węzłem (choć inna szkoła mówi, że zabezpieczona wyblinka jak najbardziej, a  dzięki poślizgowi zyskamy dodatkową amortyzację), tym bardziej, że osłabia on linę bardziej niż inne węzły bo o 50%.




b. Druga taśma.
Jest to najtańszy z wariantów, ale wagowo najcięższy do noszenia. Oczywiście zagranicą można dostać super lekkie taśmy. np. Moonwalk tylko 33,4 g/m, ale ich cena wysoka. Zdublowana taśma jest najłatwiejsza do chodzenia przy dłuższych hajkach. Przy zdublowanej taśmie albo musimy targać cztery banany, albo taśmę wkładamy w koszulkę od zawiesia, robimy węzeł i riggujemy tak jakby to była lina. 
 Jako wspinacz bezpieczniej czuję się na backupie z liny, ale przy dłużych liniach chodzenie jest o wiele trudniejsze.


c. Lina syntetyczna z włókien DYNEEMA SK-75
Można by powiedzieć ideał – super wytrzymała i lekka (praktycznie nie czuć jej w systemie). Riggowanie z dyneemą nie jest tak proste jak z liną czy taśmą. Niestety, dyneema zupełnie nie jest odporna na uszkodzenia mechaniczne, otarcia i wysoką temperaturę, no i droga. By zrobić bezpieczne zakończenie trzeba bawić się w szydełkowanie. Hipotetycznie gdyby zerwała się taśma w czasie chodzenia to będziemy mieli bardzo bolesny i niebezpieczny lot z dużym współczynnikiem odpadnięcia. Lonży jest trochę za mało, by absorbować energię upadku, a backup z włókien SK-75 praktycznie się nie rozciąga (wydłużenie przy zerwaniu 2%). To tak jak byśmy polecieli na stalówce, c
ały impet uderzenia będzie musiało ponieść nasze ciało i stanowiska. Być może rozwiązaniem był by absorber energii na stanowisku. Jak będę miał na wyposażeniu dynamometr to sprawdzę te założenia w praktyce. Są jeszcze liny kevlarove. Najczęściej stosowaną konstrukcją w tych linach jest oplot wykonany z włókien poliestrowych oraz rdzeń kevlarowy. Są one około 50% mniej wytrzymałe od dyneemy, za to bardzo odporne na temperaturę i długotrwałe obciążenie. Niestety mają słabą odporność na załamania (węzły średnio  zmniejszają ich wytrzymałość o 60%!!!). Wydłużenie przy zerwaniu to 4–6% czyli praktycznie też nie pochłaniają energii upadku (przy linach z poliamidu to 30–40%).
Ogólnie na dzień dzisiejszy dyneemy/spectry i kevlaru nie polecam!!!!!


Backupu nie naciągamy. Najlepiej jako luźny backup sprawuje się taśma. Robimy tzw."firankę" po to by nie było go czuć no i łatwiej nam się chodziło. Na wietrzne hajki, "firanka" to też dobre rozwiązanie. Jednak pamiętajmy, że  przy upadku na bardzo długich hajkach na wskutek tarcia istnieje możliwość wzajemnego przepalenia backupu i taśmy. Przy bardzo luźnym backupie jeśli zerwie się taśma to będziemy mieli długi lot. Łatwo też może dojść do jego zerwania na ostrej krawędzi przy stanie.



Plaster (tejpowanie)

Backup i taśmę łączę razem plastrem. Może to być plaster bez podkładu z apteki, taśma izolacyjna czy też plaster do tejpowania. W gorących bułgarskich warunkach najlepiej sprawdziły się według mnie: plaster wspinaczkowy Johnson & Johnson i Leukotape, a najgorszy jaki trafiłem to był Ocuna. Kupuję plaster o szerokości 5 cm, ale tejpuję połową. Choć ostatnio najlepszym i najtańszym rozwiązaniem do tejpowania okazała się taśma materiałowa 51608 firmy Tesa. Bacup z taśmą łączę jeszcze przed wyjazdem. Przy linie/dyneemie, gęściej tak co 150 cm (mój rozstaw rąk), przy backupie z taśmy znacznie rzadziej i nieregularnie co 250-300 cm i stosuję metodę tejpowania z przesuwanym backupem. Przy linie i dyneemie nie ma potrzeby, wystarczy tylko obkleić dokoła.  (Przy dłuższych hajkach wg. bułgarskiego highlinera Ludmila, zdecydowanie lepiej jest zatejpować taśmę w bardzo nieregularnych odstępach). Tam gdzie kończę i zaczynam chodzenie daję tejpy gęsto.  

W polskich warunkach, najbardziej przypadła mi do gustu 19 mm taśma materiałowa 51608 TESA (brak na zdjęciu), jest tania i dobra. 

Lonża

Przygotowuję sobie lonżę z dynamicznej liny wspinaczkowej 10 mm. Przy moim wzroście 1,70 m zazwyczaj kupuję ok 3-3,50 m.  Wiążę ją ósemką przy uprzęży i ósemką lub węzłem zderzakowym (barrel knot) na końcu. Ta ostatnia kombinacja jest podobno najlepsza, gdyż zapewnia najwyższe możliwości absorbcji energii powstałej podczas odpadnięcia, głównie dzięki węzłom. Jednak ja zdecydowanie wolę dwie ósemki :)
Przy ringach sterczącą końcówkę węzła dodatkowo plastruję. Ze względu na to, że nie latam, lonżę wymieniam raz na sezon. Lonżę przewlekamy przez kawałek taśmy rurowej, przedłuży to znacznie jej życie, a i zawsze to dodatkowy backup (trzymamy się zasady, że na hajkach wszystko powinno być zdublowane).
Węzły podczas upadku pochłaniają też cześć energii, więc lepiej jej nie zamieniać na taką z zszywanymi uszami i otwieranymi ringami


Ringi

Stosuję ringi ze stali nierdzewnej o wewnętrznej średnicy 90 mm i grubości 10 mm. Ringi są na tyle duże, że bez problemu przechodzą przez karabinki i banany. Zawsze używam dwóch, dla poprawienia psychy i większej powierzchni w punkcie styku z taśmą przy ewentualnym odpadnięciu. 





Nie lubię jak mi dzwonią za plecami, więc je plastruję ze sobą. Kiedyś to robiłem w trzech punktach, ale niestety plaster szybko się przecierał. O wiele wygodniej jest je za plastrować po zewnętrznym obwodzie, mamy mniejsze tarcie z taśmą, a i wytrzymuje to cały sezon.


Kto nie ma w głowie ten ma lonżę z 2,5 m zawiesia i 2 karabinków

Zdarzało mi się zapomnieć lonży z ringami, wtedy stosowałem dwa karabinki i zawiesie. Zamki karabinków obracałem przeciwstawnie i dokładnie je tejpowałem. Taką lonżę strasznie „czuć”, ale lepsze to, niż powrót do domu. Dwa karabinki (aluminiowe lub stalowe) nie mają szans by ulec zmęczeniu i pęknąć (nie występują tu, aż tak duże siły, nawet jeśli karabinki ustawią się bokiem), to samo dotyczy samoistnego otwarcia się przeciwstawnie ustawionych i zaplastrowanych zamków i wypięcia lonży z taśmy.
Niebezpieczeństwem jest to, że karabinki nie są gładkie ich zamki wystają. Przy upadku pod taśmę taki wystający (nawet zaplastrowany) element może uszkodzić taśmę doprowadzając do jej zerwania.
Nikt z nas chyba nie miał by ochoty na testowanie backupu, tak więc karabinki tylko w sytuacjach bardzo awaryjnych i jeśli mamy 99,9% skuteczności w łapaniu taśmy ;)



Po lewej mój ring obciążony do 15 kN


PS. 1.07.2014
Co do ringów, czy stalowe czy aluminiowe (czyste aluminium jest za słabe 7-11 MPa tak więc mówimy o stopach aluminiowych) wydaje mi się, że nie ma to większego znaczenia. Kilka razy poleciałem z podpiętym dynamometrem i obciążenia na ringach są niewielkie, mi nie udało się przekroczyć 3 kN
Przy highlinach najgroźniejsze są uszkodzenia zmęczeniowe sprzętu, które występują na poziomie obciążeń znacznie niższym, niż jego wytrzymałość, czy też granica plastyczności. Zniszczenie zmęczeniowe mogą nastąpić nawet przy wartościach czterokrotnie mniejszych niż wytrzymałość doraźna. Oczywiście zależy to od użytego materiału, obróbki cieplnej, procesu technologicznego wytwarzania itd. Istnieje wiele gatunków stali od kruchych do takich co zanim pękną rozciągają się jak rozgrzany plastik i sporo rodzajów stopów aluminiowych. Niestety
aluminium znacznie mniej ulega deformacji zanim pęknie, ponadto w stopach aluminiowych mogą wystąpić mikropęknięcia, których nie zobaczymy gołym okiem. Stal przed rozerwaniem znacznie się deformuje co łatwo jest wyłapać (np. zamek w stalowym karabinku przestaje się domykać), a aluminium pęka nagle i bez ostrzeżenia.  
Tak więc dobrze by nasze ringi wytrzymywały tyle co sprzęt wspinaczkowy czyli około 25 kN lub więcej, a aluminiowe obowiązkowo miały atest. Taka wytrzymałość w zupełności wystarczy, tym bardziej, że je dublujemy i raczej nie osiągniemy naprężeń przy których może następować zmęczenie materiału. Mimo wszystko jeśli dużo latamy to co jakiś czas wymieniajmy te aluminiowe. Jeśli nasze stalowe ringi nie mają atestu to dobrze je przetestować na zrywarce. W stalówkach newralgicznym miejscem jest spaw w którym często występują defekty. Czy stalowe czy aluminiowe ważne by miały fi co najmniej 10 mm (lepiej 12 mm lub więcej), a średnica była na tyle duża by gładko chodziła po taśmie. Sam używam ringów stalowych fi 10 mm o wewnętrznej średnicy 90 mm (na zrywarce przy 15 kN spaw wytrzymał, choć z kółka zrobiło się jajo). Jeśli trafią mi się aluminiowe z dostatecznie dużą średnicą to na pewno je wymienię. Są lżejsze, nie mają spawu, ładniej wyglądają i mają większe fi.Atestowanie ringi 10x60 mm ze stali A4 w cenie 10 zł/sz kupimy w warszawskiem Kastalu.




Karabinki

Karabinki, które używam przy highline to duże, zakręcane wykonane ze stali hartowanej, o wytrzymałość 50 kN i stalowe owale o wytrzymałości 30 kN. Przy bananach używam też szekli, które trudno ulegają deformacji, wytrzymują na siły działające w trzech kierunkach i równomiernie układają się w nich tasiemki. Są nieporęczne i trzeba uważać by nie zgubić trzpienia. Dobrze mieć w swoim zestawie przynajmniej 2 sztuki. Unikam szekli "no name" np. żeglarskich ze sklepu Jula, używam tylko tych z przemysłowym atesem wytrzymałości. Jako karabinki pomocnicze mam jeszcze stalówki o wytrzymałości 40 kN i 25 kN, a przy uprzęży zawsze ekspres z karabinkiem aluminiowych i hangOverem.


Dla bezpieczeństwa swojego i innych używajcie raczej szekli z wybitymi oznaczeniami i odpowiednim dopuszczalnym obciążeniem roboczym!







Uprząż

Mam standardową górską uprząż wspinaczkową Petzla. Jedyną modyfikację jaką wprowadziłem, to z lewej strony na szpejarce zrobiłem sobie plastikowy haczyk na lonżę (leashholder ), by nie plątała mi się między nogami w czasie chodzenia.


Gdy łączymy highline ze wspinaniem, a mamy tylko jedną uprząż, by ciągle nie likwidować "haczyka" i ponownie go montować, lepiej zrobić sobie leashholdera na rzepy. Koszt poniżej 1 zł.





Banan

Nie będę się rozpisywał na ten temat. Naprawdę ułatwia życie. Służy do fiksowana taśmy, minimalnie zmniejszając jej wytrzymałość (oczywiście wszystko zależy od rodzaju taśmy i budowy samego banana). Dodatkowo pozwala wybrać zbędny luz. Zamiast kupować u naszych zachodnich czy południowych sąsiadów lepiej i taniej jest zrobić banany samemu. Koszt około 35 zł. Zrobiłem ich już kilka wersji w planach mam jeszcze jedną z aluminium lotniczego. W czasie ich produkcji w domu, lepiej wysłać żonę na urlop. ;)


Produkcja bananów w kuchni ;)




Linegrip

Od trzech lat używam Linegripa – rodzaj przyrządu zaciskowego, niezmiernie pomocnego przy naciąganiu taśmy. Po napięciu dzięki niemu możemy łatwo zdjąć system naciągowy. Niestety, jest dość drogi, ale bez niego też sobie kiedyś radziłem.
Ostatnio dzięki 
soft release praktycznie na hajkach przestałem go używać.




Plakietki

Używam plakietek do boltów 12 mm, w razie potrzeby można ich użyć i do 10. Posiadam plakietki ze stali nierdzewnej Petzla 25 kN i mocniejsze Fixe 30 kN. Siła niszcząca przy Fixe to 44 kN.



Kotwy

Kotwy wklejane są drogie tak więc używam standardowych Hilti HST M12 x 145 lub HST M12 x 115. Dwa lata temu oszczędziłem i kupiłem nasze rodzime 12 mm x 150 mm. Mimo, że różnica w wytrzymałości była niewielka 41 kN na 45 kN, (a w cenie dwukrotna) okazały się niewypałem. Przy wbijaniu stal łepka była na tyle miękka, że się rozłaziła utrudniając, a wręcz uniemożliwiając wkręcenie nakrętki.
Ostatnimi laty przeszedłem już tylko na removable bolts.




Wiertarka

Do wiercenia dziur używam młotowiertarki Hitachi DH18DL. Jest poręczna i w miarę lekka 2,3 kg.


Młotek

Mam stary dobrze wyważony młotek wspinaczkowy. Najważniejsze, że waży tylko 430 gram. Do oczyszczania i wydmuchiwania dziur używam jeszcze szczoteczkę i pompkę Hilti.

Zawiesia

Przy highlinach używam jednotonowych zawiesi kołowych. Są tanie i mocne – współczynnik bezpieczeństwa 7 : 1, dodatkowo odporne na temperaturę, wilgoć i smary. Mam ich cały zestaw:от 2 x 1 m, 4 x 1,5 m, 4 x 2 m, 4 x 2,5 m, 2 x 3 m.



Ochrona przed ostrymi krawędziami skał

Węże strażackie i treeweary, ale mogą być także crash-pad, karimata, plecak itp. Jest to bardzo waży element systemu, którym zabezpieczam naszą taśmę, backup i zawiesia przed ostrymi krawędziami skał. 



Osłonki made in Koszmar  25 cm x 150 cm (4 mm), maksymalny koszt to ok. 9 zł sztuka




Tego elementu nie można lekceważyć. Napięta, trąca się o skałę taśma czy backup trafiający przy upadku na ostrą krawędź, nie mają szans.






Dalmierz laserowy Nikon Laser 550A S

Dalmierz umożliwia pomiar odległości rzeczywistej, odległości poziomej, wysokości i kąta między punktami, pomocny przy szukaniu nowych miejsc. Ludzkie oko bardzo przekłamuje, wydaje się, że stanowiska są na jednym poziomie, a różnica potrafi być nawet 5–8 m.



Lina statyczna

Mam dwa kawałki: 40 m i 10 m grubości 10,5 mm. Dłuższego kawałka używam do zjazdów do stanowisk i autoasekuracji w trudnych miejscach. Warto się asekurować na stanowiskach, na których czujemy się nie za pewnie i istnieje możliwość upadku. W tym roku podczas dojścia do stanu poślizgnąłem się i poleciałem. Gdyby nie autoasekuracja, lot skończyłby się 90 m niżej. Najadłem się strachu i straciłem na szczęście tylko plakietkę, którą trzymałem w ręce. Krótszego kawałka w razie potrzeby używałem w systemie naciągowym przy dłuższych liniach.




System naciągowy

Całkiem możliwe, iż ten element sprzętu na highlinach wkrótce odpadnie, przynajmniej na tych krótkich i średnich, a na długich zostanie zredukowany do minimum ;)

PS. 2016 rok Na hajkach do naciągania używam już tylko Soft release i Line gripa

Przy pomocy soft release nie tylko zwolnimy, ale i napniemy taśmę. Jeśli mamy soft release na szekli, a taśmę napinamy innym systemem, to pamiętajmy by założyć ją tak, by pin przy zwalnianiu się dokręcał!!! Inaczej może się to skończyć katastrofą. 



Mimo, że posiadam też system naciągowy oparty na bloczkach, przy highlinach używam ze względu na kontuzję i wygodę chińskiego mini wciągnika łańcuchowego o uciągu 5 kN. Oczywiście nie napnę tym 100 m haja, ale z dodatkowym przełożeniem wystarcza do 60 m,  bez do ok 40 m. Wciągnik + Rolka Stop (Grigri) + płytka stanowiskowa +  duży bloczek (pojedynczy lub podwójny)+ 8 m statyka + 2 karabinki – ważą 4,30 kg. Czy to dużo czy mało? – Nie wiem. Naciąganie z dodatkowym przełożeniem niestety trwa 2 razy dłużej. W miejscach łatwo dostępnych, blisko auta używam na dłuższych liniach wciągnika Kito LBO16 (1,6 t) z 6 m łańcuchem, wystarczy kilka razy machnąć wajchą, specjalnie się przy tym nie męcząc i mamy napiętą taśmę. Jednak ten waży 12,5 kg (choć ostatnio go odchudziłem do 8,5 kg). W przyszłości na trudno dostępnych hajach 60 m+ raczej będą musiał używać systemu opartego na do bloczkach. W zasadzie w parku na longach do 100 m szczególnie przy zdublowanej taśmie zdecydowanie wolę bloczki, a na highlinach wciągnik łańcuchowy.


Tylko wciągnikiem (2.8 kg) bez problemów napniemy mocno 60 m highline, a z dodatkowym przełożeniem pewnie i 100.



Mam też system naciągowy do highline oparty na bloczkach. Trochę więcej waży, wymaga większej ilości sprzętu i uwagi w czasie naciągania. Niezależnie czy idę na 20 m czy na 50 m highline w plecaku zawsze jest 5 kg. Zamiast rolki Stop lepsze jest Gri-Gri 2.

Na długich highlinach, gdzie mam możliwość przesuwania multipliera bez asekuracji, używam bloczków..

Rękawiczki

Używałem rękawiczek bez palców 3/4 Singing Rocka i dość drogich Black Diamonda. W sumie są ok., ale przez to, że przy locie łapię za taśmę wytrzymują dokładnie jeden sezon, prawie tyle samo, co rękawiczki za 20 złotych ze sklepu budowlanego. Dodatkowo w budowlanych znacznie mniej pocą się ręce – tylko spód jest obszyty skórą, a reszta jest materiałowa.


Oczywiście możemy sobie kupić gotową rolkę lub Hangover, który jest wygodny, ponieważ by wpiąć się w taśmę wystarczy nam tylko jedna ręka. (Ja gdy zlecę to wpierw muszę ekspresem wpiąć się w taśmę, następnie zakładam rolkę z karabinkiem i dopiero potem przepinam się ekspresem do karabinka rolki, do tego potrzebne mi są dwie ręce. Przy Hangoverze mamy już ekspres z gotową rolką, wpinamy go w taśmę w uprząż i jedziemy.)  Niestety to wydatek prawie 200 zł.


Rolka 

Do przemieszczania się po taśmie używam samodzielnie zrobionych rolek lub ekspresa. Najmniejszą zrobiłem z okładzin bloczka i łożysk od łyżworolek. Niestety, minimalnie rani taśmę nawet jak jest wpięta ekspresem. Często na krótszych hajach używam tylko ekspresa (przemieszczam się bujnięciami – góra, dół), a na dłuższych dość toporną rolkę, która nie rani taśmy, a ostatnio też Hangovera.


W obu wersjach Hangovera, również taśma może wyżłobić jego boki co w przyszłości będzie skutkowało jej ranieniem. Moim zdaniem przy tej cenie mogli by go trochę dopracować. Na długich przejazdach i tak zdecydowanie wolę moją "toporną" rolkę.




PS. Lepiej nie używać rolki wpiętej 
jednym karabinkiem bezpośrednio do łącznika uprzęży. Bardzo łatwo uszkodzić taśmę. Dobrze by był jeszcze ekspres. (Rolka -> karabinek owalny -> ekspres -> uprząż). Zresztą jest też wygodniej. Po odpadnięciu wpinam się ekspresem do taśmy, spokoje zakładam rolkę, a następnie przepinam ekspres w karabinek od rolki.  




Ta rolka służyła mi prawie trzy lata. Niestety nie do końca okazała się rozwiązaniem idealnym. Mimo wszystko trochę niszczy taśmę, oczywiście nie widać tego po jednym przejeździe, a dopiero po kilkudziesięciu. W czasie jazdy zawsze trochę się wiercimy i taśma często styka się z okładzinami, dlatego moim zdaniem zawsze powinniśmy jej używać na przedłużce typu ekspres. Zdecydowanie mniej wtedy ranimy boki taśmy, choć jak widać po trzech latach i tak powstały rowki w okładzinach.
Z perspektywy czasu wychodzi na to, że tego typu rolki są niebezpieczne i lepiej ich nie używać!!!!







Szpej do przerzucania taśmy

Niby prosta sprawa jak przerzucanie taśmy, ale w miejscach gdzie nie da się obejść dookoła lub zejść na dół, może nas to doprowadzić do frustracji. Ostatecznie przy krótkich hajach do 25 m stosuję rzut młotkiem, przy średnich do 40 m używam 1 m wędki z kołowrotkiem i fluorescencyjną żyłką 0,35 (przezroczystej zupełnie nie widać) z ciężarkiem ołowianym 16–20 g. Na dłuższych: mała kusza + 1 m wędka z kołowrotkiem i żyłką 0,35 na końcu z bełtem. Oczywiście na szpuli możemy użyć żyłki 0,10, wtedy nawet z procy strzelimy i 50 m, ale jeżeli o coś zaczepimy to ją stracimy. Można zamiast żyłki użyć plecionki, ale jest to sporo droższe rozwiązanie. Dodatkowo mam też 100 m sznurek pomocniczy przydatny przy przerzucaniu taśmy. Kupiony w sklepie budowlanym za 4 zł.


Zestaw do"rzutu młotkiem" ;)



Duck, Croll, Małpa, Wiertła, Klucz płaski

Ducka używałem kiedyś do napinania backupu :) i jak mnie bolały plecy to i do wychodzenia po lonży.
Wiertła – kupuję wiertła SDS+ tylko firmowe: Hilti, Makita, DeWalt, Metabo, co oszczędza nerwy i baterie.
Croll i ascension (małpa) przydają się do wychodzenia po linie jeżeli stan mamy w ścianie, lub autoasekuracji oraz w systemie naciągowym.
Klucz płaski nr 19 do przykręcania plakietek. Dobrze by klucz miał oczko, możemy go wtedy wpiąć karabinkiem do uprzęży.





Kong Duck – po 2 latach sporadycznego użytkowania wytarły się ząbki i teraz się ślizga przy najmiejszym obciążeniu. Zdecydowanie nie polecam, lepiej kupić Tiblocka. 

Buty

Po taśmie wolę chodzić w butach niż boso. Wpierw były to trampki za 30 zł teraz są to Line Kingi 5.10. Mimo, iż są drogie uważam, że są warte swojej ceny. Wytrzymały już ponad 2 sezony ciągłego katowania.





„Koszmarne” stanowiska




Na temat stanowisk i ich budowy możecie znaleźć bardzo dużo informacji w necie. Najważniejsze, by wytrzymało. Budowanie stanowiska, tak jak przy wspinaniu z dwóch punków, nie jest złym pomysłem jeżeli robimy to z kotew/ringów wklejanych. Ja dla wygody przy naciąganiu i bezpieczeństwa prawie zawsze robię je z trzech punktów, dwa dla taśmy i jeden dla backupu.
Oczywiście nie wbijamy boltów w miejscach, gdzie możliwa jest asekuracja naturalna.



Jedno z moich pierwszych stanowisk (2010 r), nie miałem jeszcze zawiesi i linegripa

Często, jeśli ukształtowanie terenu na to pozwala, robię punkty z drzew, koluch skalnych czy własnej protekcji w postaci friendów czy kostek. Stanowisko możemy oprzeć w całości na wbitych boltach, naturalnych punktach (np. w miejscach gdzie wbijanie czegokolwiek jest zabronione) lub mieszając obie te metody. Zrobiłem też kilka highlinów na własnej protekcji.


Budowanie stanowisk z pięciu boltów na 40 m highlinie, nie wiem czy ma sens? Tym bardziej że cztery są wbite w ten sam kawałek skały.

Punkty stanowiskowe są w układzie trójkąta, a niekiedy linii. Trójkąt jest rzadko równoramienny i niekoniecznie musi być zwrócony wierzchołkiem w kierunku przeciwnym do highline. Wszystko zależy od ukształtowania terenu. Zdarzyło mi się budować stan, w którym miał on boki o wymiarach 12 m i 1,5 m. Trzeci punkt (pod backup) robię na dwusiecznej kąta między pozostałymi dwoma punktami.




„Czyste” stanowiska
 

Kotwy rozporowe wbijamy na ścinanie!
Najczęściej buduję stany używając boltów Hilti HST M12 x 145, które wbijam na ścinanie. Jeżeli jestem pewien jakości skały to pod taśmę robię stanowisko samonastawne, a gdy jedno z ramion trójkąta jest zbyt długie ograniczam zakres nastawności węzłem. W innych przypadkach buduję stan używając dwóch oddzielnych zawiesi – tu trzeba dokładnie wyregulować ich długość, by równo rozłożyły się siły na obydwa punkty, choć nieraz znacznie wygodniej jest zrobić „pająka”. Trzeciego, środkowego punku używam też do naciągania, ale zawsze dodatkowo go zabezpieczam. Oczywiście nie naciągam bezpośrednio ze spita, a przygotowuję go tak jak pod backup, czyli karabinek 50 kN, osłonka i zawiesie, które wystaje poza krawędź. Po naciągnięciu karabinkiem wpinam backup do zawiesia i dodatkowo obwijam całość treewearami.


Stan tylko z dwóch punktów. „Pozitron” – 44 m. Nie za bardzo było gdzie wbić trzeciego, a w ten sam kawałek skały nie było sensu. Nie zaleca się takiego montażu!!!! Teoretycznie taśma i backup powinny być na oddzielnych punktach, no chyba, że mamy pancerny backup całości.

Nieraz nie ma miejsca lub nie ma sensu wbijać trzeciego bolta. W tym przypadku (jeśli stan jest w pionie) w zawiesie wpinam dużą szeklę i dopiero w niego szeklę z bananem i taśmą oraz karabinek z backupem. Przy stanowisku poziomym najczęściej daję drugie takie samo zawiesie pod backup lub przekładam przez zawiesie pod szeklą jedno ultra krótkie (max 0,5 m) z którego naciągam system, a potem do niego wpinam backup (nie wiem czy to dobry pomysł, choć na pewno lepszy i wygodniejszy niż dwa karabinki jeden pod drugim). Przy tym układzie powinniśmy mieć dobry backup całości.


Układ samonastawny







Układ niezależny

„Pająk”

Układ samonastawny z ograniczeniem samonastawności




Wybierając punkty pod stan:

1. Włączmy myślenie i wyobraźnię. To nie boli!;) A może uda nam się zamotać bez wiercenia. Wyobraźmy sobie naszego przyszłego haja i kierunki działających na nim sił. Jeżeli mamy przy sobie zawiesia i plakietkę z karabinkiem przyłóżmy je na próbę i dopiero wtedy wierćmy dziury. 

Gotowe dziury pod bolty ;)


2. Ważne, by boki zawiesia lub zawiesi spotykały się w punkcie gdzie mamy wpiętego naszego banana najlepiej pod kątem mniejszym niż 60 stopni, choć przy krótkich liniach zdarzało mi się przekraczać tę granicę, ale nigdy powyżej 90 stopni.




3. Pamiętajmy, by nasz banan z szeklą wystawał poza krawędź skały. Wyjątkiem mogą być stanowiska, gdzie dzięki rzeźbie nasze zawiesia są w powietrzu np. przy mocno pochylonym lub schodkowatym terenie.


Banan z szeklą lub karabinkiem powinien wystawać poza krawędź skały, a zawiesia być zabezpieczone przed przetarciem.



4Zawiesia zarówno od taśmy jak i od backupu powinniśmy zabezpieczyć przed ostrymi krawędziami.
5. Po naciągnięciu, dobrą praktyką jest połączenie wszystkich punktów dodatkową taśmą, liną bądź zawiesiem.


Wszystkie punkty połączone końcówką liny z backupu, często też to robię samą taśmą. Zresztą nigdy też nie rezygnuję z dodatkowych punktów  jeśli tylko istnieją ku temu możliwości (drzewa, skalne ucha, szczeliny).

6. Zanim zaczniemy chodzić po naszym haju sprawdzamy wszystko jeszcze raz.

7. Przed samym wejściem na taśmie zawsze dokładnie skontroluj węzeł, zarówno swój jak i partnera. Mimo, że się wspinam już dość długo zdarzyło mi się zrobić hajka na połowicznie związanej ósemce.

Oczywiście nie jestem jakimś znawcą robienia stanowisk. Z każdym kolejnym highlinem zbieram doświadczenie i mam nadzieję, że są one coraz bezpieczniejsze. Choć przyznam, że większe doświadczenie powoduje powstawanie coraz trudniejszych technicznie stanowisk, które wymagają więcej sprzętu i są w miejscach, o których 2–3 lata temu nawet bym nie pomyślał. W przyszłości jak wygram w totka;) lub highline będzie miał dofinansowanie np. z klubów wspinaczkowych, chciałbym zrezygnować z osadzania kotew rozporowych na rzecz wklejanych ringów ze stali nierdzewnej. Przy nich jedynym zmartwieniem jest wytrzymałość skały. Są bezpieczniejsze i o wiele trwalsze od kotew mechanicznych.


54 m midline na kotwach ziemnych





„Koszmar” w praktyce

Tak jak pisałem w większości przypadków rigguję sam, spacery między stanowiskami zajmują mi sporo czasu. Montując przynajmniej w dwie osoby zmniejszymy potrzebny czas co najmniej czterokrotnie.



1. Po dojściu na miejsce przykręcam plakietki (na plakietkach są strzałki, w którą stronę powinna działać siła) i przygotowuję stanowisko, z którego będę naciągał taśmę – stan „naciągowy”..
2. Końcówkę taśmy z backapem wpinam karabinkiem, do któregoś spita (chodzi o to, by taśma nam nie zleciała w dół przy jej przeciąganiu na drugą stronę).
3. Jeżeli do drugiego stanu da się łatwo dojść to go przygotowuję. Następnie wracam po taśmę lub wędkę i kuszę/procę jeżeli nie da się jej przeciągnąć bokiem.




4. Gdy dostęp do drugiego stanu jest trudniejszy udaję się tam od razu z całym sprzętem czyli z plakietkami, kluczem, zawiesiami, bananem, osłonkami, karabinkami, wędką i kuszą/procą.




5. Montuję stan i strzelam z kuszy lub procy w kierunku stanu „naciągowego”. Do ciężarka/strzały przymocowana jest żyłka, która w czasie strzału rozwija się z kołowrotka umieszczonego na krótkiej wędce. Przy tym patencie nic nam się nie plącze i nie musimy specjalnie układać linki jak w przypadku rzutki.



Wędkowanie w skałach ;)


6. Wracam na stan „naciągowy” i do żyłki przywiązuję sznurek, a do niego końcówkę taśmy z backupem.
7. Znowu idę na przeciwległy stan i nawijam żyłkę na szpulę kołowrotka, a następnie ściągam już ręcznie sznurek i zawiązaną z nim taśmę z backupem.




8. Jeżeli highline jest krótki np. 30 m, a taśmy mam dużo np. 70 m to na tym stanowisku przewlekam przez taśmę i backup metalowe ringi. Końcówkę lonży przywiązuję do spita.
9. Następnie fiksuję taśmę w bananie.
10. Backup z liny poprzez „zajączka” lub dziewiątkę wpinam do zawiesia dla backupu, pamiętając o ochronie przed ostrymi krawędziami.
11.  Wracam na stan „naciągowy”. Wpinam taśmę w banana, mniej więcej patrząc czy nie ma żadnych skręceń i maksymalnie przy jego pomocy wybieram luz.
12. W uprzednio przygotowane zawiesie do backupu wpinam wyciągarkę (by nie naciągać z jednego punku dodatkowo je zabezpieczam, łącząc z pozostałymi)
, a łańcuch z linegripem w taśmę. Kawałkiem kija przesuwam linegripa w głąb. Jeśli mam tylko dwa punkty lub stanowisko od backupu jest daleko i przy jego zerwaniu powstało by uderzenie dynamiczne, to highlina napinam na punktach przeznaczonych pod taśmę.

Nieraz na dłuższych hajkach stosuję inny wariant

– Nie wyciągam całego sznurka, a zostawiam do taśmy 3–4 metry, fiksuję go i wracam na stan „naciągowy”.
– Wpinam system naciągowy z linegripem w taśmę i wypuszczam go za krawędź z odpowiednim "luzem" potrzebnym do naciągnięcia hajka.
– Znowu wracam na poprzedni stan i ściągam taśmę, wkładam w banana i likwiduję luz. Wracam na stan „naciągowy”, linegirp jest już odpowiednio daleko od krawędzi skały.


13. Zaczynam naciągać (nie róbmy tego tylko z jednego punktu). Jeżeli taśma jest skręcona to ją odkręcam obracając wyciągarkę wokół swojej osi (hak wciągnika jest na krętliku).

14. Po naciągnięciu taśmy, fiksuję ją w bananie, a wyciągarkę wypinam z backupowego zawiesia. Przed samym zwalnianiem systemu naciągowego trzeba pamiętać o włożeniu ringów jeżeli nie założyliśmy ich z drugiej strony.
15. Następnie wybieramy zbyt duży luz na backupie z liny. Może on być  w "firankę" lub przy mniejszej wysokości napięty siłą rąk. Wiążę „zajączka” lub dziewiątkę i wpinam karabinkiem do zawiesia od backupu.
16. W zasadzie wszystko jest gotowe, ale warto przejść się na drugi stan i jeszcze raz wszystko sprawdzić (czy karabinki zakręcone, czy taśma w bananie dobrze się ułożyła itp.)

Przy highlinach w których by dojść do drugiego stanu trzeba obejść całą dolinę i zajmuje to nieraz godzinę lub więcej, by nie łazić między stanowiskami robię tak:
1. Montuję stan - wpinam taśmę, linę, podkładam osłonki itd.
2. Przerzucam linkę na drugi stan (rzutem młotka, procą lub kuszą), koniec linki przywiązuję do końca taśmy. 
3. Udaję się na drugi stan, dodatkowo biorę szpej do naciągania i rolkę.
4. Montuję go i naciągam taśmę.
5. Przejeżdżam na pierwszy stan i sprawdzam czy wszystko ok. Jeśli tak to zaczynam chodzić. 
6. Najszybszą metodą demontażu highlina (a w zasadzie i napinania) jest użycie
soft release, czyli takiego taśmowego bloczka z karabinka i ostatniego pinu banana

PS. Podczas wszelkiego rodzaju działań", jeśli istnieje ryzyko upadku, to zawsze się asekurujemy. Mi ta zasada uratowała kiedyś życie, gdy dokręcając na niewygodnym stanowisku plakietkę straciłem równowagę i poleciałem. Punkt asekuracyjny miałem z wątłego drzewka, ale wystarczyło by ocalić mi tyłek. W sumie samo chodzenie po wysokiej taśmie z asekuracją nie jest sportem ekstremalnym. Niebezpieczniejsze  jest znalezienie, prawidłowe obicie, zariggowanie, a następnie deinstalacja systemu.


Jeden z moich ulubionych highlinów  w okolicy miasta Smolen, Bułgaria


Oczywiście ten krótki tekst nie jest wstanie wyczerpać tematu. Przy każdym highlinie zawsze jest trochę inaczej, w zależności od jego specyfiki. W sumie największą frajdę czerpię ze znajdywania i obijania, niż samego chodzenia, które często trwa tylko 5 minut i trzeba się zwijać. Mój sprzęt cały czas ewoluuje. W przyszłym roku może już nie będę używał wciągników łańcuchowych, pozostanie tylko soft release, jako backup wolę dymanika choć nie wykluczam drugiej taśmy lub np. statyka, a do przerzucania użyję octocoptera. Mogą mi się też zmienić priorytety w życiu i highline pozostanie tylko bardzo krótkim, aczkolwiek wielce pozytywnym epizodem z mojego życia. Trudno powiedzieć. ;)

Tu małe uzupełnienie tematu:
Montaż highline uzupenienie
Soft release
Removable bolts
Highline nie tylko dla orłów




Koszmarek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz